wtorek, 10 stycznia 2017

Prolog


Na początku był Chaos, a chaosem była Ziemia. Lecz potem...
Szczerze mówiąc, potem niewiele się zmieniło.
Każdy, kto lubi odwiedzać przytulne chatki bajarzy ukryte głęboko w zielonych objęciach lasu, musiał kiedyś usłyszeć o historii epok starowspółczesnych. Ale ja zawsze bardziej od baśni o magicznych stworzeniach czy duchach przodków wolałem przysłuchiwać się niewiarygodnym opowieściom, w których zawarte są dzieje mojego świata. No bo czy uwierzylibyście kiedyś, że jeszcze pięć tysięcy lat temu ślimaki miały rozmiar nie większy niż trybik zegara? Albo że orły — które przelatując potrafią niekiedy przysłonić cieniem całą wilczą wioskę — dawno temu zmieściłyby się w drewnianej skrzyni?
Wszyscy dobrze znamy renesans, romantyzm i inne niesamowicie spokojne i równie niesamowicie nudne czasy. Prawdziwa zabawa rozkręciła się dopiero u schyłku starowspółczesności pod koniec roku dwa tysiące czterysta wraz nadejściem Wielkiego Kataklizmu. Choć moi pra-przodkowie nie byli tym zbytnio zainteresowani.
Ponoć aż do dwudziestego drugiego wieku żyli na terytoriach zwanych Lwią Ziemią. Dziwny to był kraik jak na mój gust, lecz nie ukrywam, że chciałbym kiedyś tam się znaleźć (co, rzecz jasna, pozostaje niemożliwe, chyba że magicznie mnie ktoś cofnie o te pięćdziesiąt wieków wstecz, a na to się na razie nie zapowiada). Moi przodkowie żyli ze sobą w pokoju (z grubsza) na prawach Kręgu Życia, przekazując sobie władzę królewską z pokolenia na pokolenie. Nieco szalony lis Billy, gdy skończy już chłeptać trzecią kolejkę, zwykł zaklinać na wszystko, co mu znane, że na własne oczy widział baśniową Lwią Skałę. Czy mu wierzę? Trudno powiedzieć. Równie dobrze mógłby zacząć wmawiać mi, że kiedyś niebo miało kolor niebieski, a nie bursztynowy. Zdarzają się jeszcze tacy dziwacy, wyobrażacie to sobie? Może w przeszłości tego rodzaju majestatyczne miejsce jakoś by mnie ustatkowało i stałbym się grzecznym, potulnym lewkiem, jak na dobrych chłopców przystało.
Ha! Nie dajcie się na to nabrać, młokosy, ze mną nie jest tak łatwo!
Ale gdzie moje maniery, powinienem się chyba najpierw przedstawić. Na imię mam Reitan. Moim zdaniem nie wyglądam jakoś szczególnie, ale fakt faktem, że jak wchodzę pomiędzy zwierzęta, to patrzą się na mnie tak, jakbym miał zaraz rzucić się na nich z pazurami; w najgorszym wypadku zamordować i zakopać ciała pod najbliższą grządką. Co prawda jestem trochę większy, niż normalny lew i mam kilka(naście) blizn na prawym boku od bijatyk z bandą leopardów (sami się prosili), jednak to przecież jeszcze nie znaczy, że urządzę rozbój w biały dzień. Za to jestem szczęśliwym posiadaczem czarnej grzywy i niebieskich oczu — a to się zalicza pod normę, czyż nie?... Może troszkę przekoloryzowałem z tymi oczami, bądź co bądź dwoje to nie to samo, co jedno. Tak czy owak, wystarczy, że lekko zmarszczę brwi, a już podejrzewają mnie o atak terrorystyczny.
Ale nie, ja wolę nieco bardziej... zorganizowane rozrywki.
To dość zabawne — zwykle opowiada się swoją historię, gdy dokonało się czegoś wielkiego, dostało się medal za zasługi dla ziem, o których i tak wilczur z kulawą nogą nie słyszał, albo chociaż wynalazło maść na jedną z setek dolegliwości. Mój młodszy braciszek, gdy małymi niezdarnymi łapkami złożył pierwszego droida, to z dumy o mało co nie kazał napisać swojej własnej autobiografii. Od razu muszę zaznaczyć, że nie jestem wprawionym plotkarzem, gawędziarzem ani dziadkiem do filozofowania przy ciepłej herbatce. Dzieje Ziemii przed i po Kataklizmie o wiele sprawniej przybliży wam Bystrooki Joe, do którego z pewnością wpadniemy podczas naszej wyprawy. Ja mam zamiar opowiedzieć wam o czymś całkiem innym — może i nie zapobiegłem katastrofie ani nie otrzymałem orderu, ale mam coś o wiele, wiele lepszego.
Posłuchajcie więc historii o tym, jak zostałem piratem.

*********************************************************
No to mamy już prolog c: Krótki, ale... no... krótki. Mimo wszystko mam nadzieję, że wam się w miarę spodobał c:
1. Co myślicie o Reitanie?
2. Co sądzicie o tym krótkim wstępie?
3. Czy Lwia Ziemia pojawi się jeszcze kiedyś w tej opowieści?
Pozdrawiam was wszystkich! ~ Krävariss

7 komentarzy:

  1. Genialne! Od razu polubiłam Reia, bardzo ciekawa postać. Krótki wstęp, tak samo jak Rei- boski. A Lwia Ziemia - na sto procent! ... Czekam na next. Pierwszy kom. Yeah!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Według mnie wcale nie wyszło za krótko, w końcu prologi mają tylko zaciekawuać i wprowadzać w historię.
    I, kurrrczę, jak mi się ten prolog podobał! Reitan (kojarzy mi się to z Tadeuszem Rejtanem, ale to tylko takie małe zboczenie maniakalnej historyczki) to taki typowy twardy zawadiaka, co nie jedno już w życiu widział i jeszcze więcej przeszedł. Myślę, że narracja z jego perspektywy będzie naprawdę fajna, mam słabość do takich typów <3
    Połączenie lwów i technologii trochę lasuje mi mózg (te małe łapki! te droidy!), ale chyba o to chodzi, prawda? Zwyczajne historie są nudne c:
    Podoba mi się też, że prolog ma postać historii opowiadanej przez bohatera bezpośrednio czytelnikowi, to sprawia, że niemal czuję tę atmosferę dusznych spelunek, dźwięki odstawianych kufli czy zapach tytoniu. Wszystko wydaje się takie realne, i like it!
    A co do Lwiej Ziemi - tak, na pewno się jeszcze pojawi. Na pewno nie taka, jaką była przed tymi tysiącami lat, ale nie mniej ciekawa. Czuję, że jeszcze nas nią zaskoczysz ;)
    To by było chyba na tyle, pozdrawiam cię gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. lew piratem w niemal 3000 roku - niezłe. Mnie oczywiście najbardziej zainteresował wątek wielkiego Kataklizmu. oraz to, jak teraz wszyscy żyją... gatunki najwyraźniej są takie same... ale pewnie większe, skoro tak a nie inazcej napisałaś o ślimakach xD narracja peirwszosobowa jak na razie wyszła Ci nieźle, był humor, Reitan mnie zaintrygował, a to najważniejsze. Jednak się przekonałam, jak widać:D
    w sformułowaniu "patrzą się na mnie tak" "się" jest zbędne, było też kilka nadprogramowych rpzecinków, zaś w stwierdzeniu o orłach nie było przecinka po imiesłowie "przelatując".

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się niezwykle ciekawie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosze! W zasadzie to nie wiem czy mam się śmiać, czy ŚMIAĆ... O ile bierzesz to na poważnie to mnie ten temat masakrycznie bawi. Lew z przyszłości i jeszcze do tego taki cwaniaczek hahah. Reitan ma pełne prawo stać się jednym z ciekawszych i ulubionych bohaterów jakich przyszło mi poznać w ostatnim czasie :D Bohaterów zarówno blogów, książek, jak i innych...

    Prolog całkiem ciekawie zaprojektowany. Z punktu widzenia Reitana, aczkolwiek niewiele się dowiadujemy, bo lew nie zdradza wielu szczegółów. Rzuca aluzje, więc jesteśmy w stanie sobie sporo rzeczy dopowiedzieć, ale nie tłumaczy czemu dzieje się tak, nie inaczej - np. z tym kolorem nieba. No, chyba że on tego i tamtego nie wie ani o niczym nie słyszał.
    Podobają mi się te rozluźniające wstawki np. że jedno oko to nie dwoje oczu :D
    Spodziewam się, że Reitan na razie jest młokosem, który dopiero nauczy się tego, jak wyglądała ziemia ta parę wieków temu. Jestem jednocześnie wstrząśnięty, rozbawiony, zaintrygowany i wydaje mi się, że za mało odważny, bo boję się tego, że rozdziały mogą zniszczyć moją psychikę hahah Niestabilną, trzeba dodać.

    No nic... Wrzucam blog w linki, ale byłbym wdzięczny za informacje o nowościach na blogu (albo bractwo, albo greeneyed - w panelu blogera wybierz jeden z dych dwóch adresów, mam nadzieje, że się wyświetlają blogi normalnie i z góry dziękuję :D). Spodziewaj się, że jeszcze tu zajrzę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy :)
      Przyda mi się to twoje opowiadanie, bo wyczuwam w nim niezłego rozluźniacza. Ostatnio kroczyłem się blogowymi bombami, a twój twór wydał mi się lekki, wprost idealny na chwile odmżdżenia, że tak sobie to pozwolę nazwać. W razie w. o nowościach zapowiadaj na bractwie w linkach. Każdy spam na bieżąco usuwam, także nie będzie z tym problemu :)

      Usuń

Ahoi, Kapitanie Czytelniku!
Pamiętaj, że każde twoje słowo na temat notki jest dla mnie niezwykle ważne!